Kiedy moi pacjenci tracą wiarę i motywację w to, że uda im się schudnąć zawsze im powtarzam, że naprawdę ich rozumiem, bo ja całe życie miałam nadwagę i udało się!
Oczywiście jeszcze żaden mi w to nie uwierzył, więc odkopałam stare zdjęcia.
Gdyby te kilka lat temu ktoś mi powiedział, że opublikuję coś podobnego, to z pewnością zaczęłabym dusić się ze śmiechu, a potem zagryzłabym to czekoladą i kinderkami.
Nie wierzyłam, że kiedykolwiek mogę się zmienić, bo od dziecka zawsze byłam gruba.
Nie uwierzyłabym w życiu, że w przyszłości będę pomagać innym ludziom schudnąć, czy poprawić swój stan zdrowia, bo trochę pogodziłam się z tym, że zawsze będę tam wyglądać.
Ja sama nigdy sobie nie radziłam i tej pomocy potrzebowałam.
Oczywiście najprościej było jej szukać w internecie. Przemaglowałam wszystkie diety z mniejszym lub większym skutkiem. Największe efekty uzyskałam chyba po diecie kopenhaskiej (co za totalna głupota), bo schudłam jakieś 8 kg w tydzień. Wszystko później wróciło z nawiązką. Swoją drogą to całkiem śmieszne, że człowiekowi łatwiej przejść na taki rygor i głodówkę, stać się męczennikiem na diecie, zamiast np jeść regularnie. Matko to dopiero wyczyn!
Na studia też nie poszłam z powołania. Dietetyka nigdy nie była moją pasją (co widać było po mojej tuszy). To był po prostu jeden z wyborów. I tak było prawie do końca studiów. Uczyłam się, zdawałam egzaminy, przechodziłam z roku na rok i nadal nie wiedziałam po co, czy ja się do tego w ogóle nadaje i czy to naprawdę jest to, co chcę w życiu robić.
W międzyczasie zaszłam w ciąże. Niektórym Paniom pewnie ciężko będzie w to uwierzyć, ale to było najlepsze, co mogło się wydarzyć dla mojej sylwetki. Już przed ciążą zaczęłam trochę świadomiej podchodzić do żywienia. Jadłam bardziej regularnie (jak tylko regularnie da się jeść na studiach) i trochę zdrowiej. Jakieś efekty były. Dzięki ciąży natomiast całkiem zmodyfikowałam swój jadłospis. Nie odmawiałam sobie niczego ale wszystko ze zdrowym rozsądkiem. Dzięki temu podczas 9 miesięcy przytyłam 9 kg, dzień po porodzie zostało mi ich tylko 2 w nadwyżce, a po roku ważę mniej, niż ważyłam w szkole gimnazjalnej.
W momencie, kiedy były robione te zdjęcia moja waga wskazywała ok 75 kg przy 164 cm wzrostu. Moja aktualna masa ciała to 58 kg. Oczywiście, nie jest jeszcze idealnie. Chciałabym bardziej wymodelować ciało, co mogę osiągnąć regularnymi ćwiczeniami (to jedno z moich postanowień noworocznych)
Chciałabym jednak pokazać wszystkim Paniom i Panom, że można. Wszystko można, jeśli tylko się chce, nawet jeśli wydaje się nam, że to już przegrana sprawa. Oczywiście nie należy oczekiwać niesamowitych rezultatów po miesiącu diety. Nie przytyłeś wczoraj, to nie schudniesz jutro. Proces odchudzania zaczyna się w głowie.
To przede wszystkim zmiana stylu życia, pewnych przyzwyczajeń na nowe, co wymaga czasu.
Mając na myśli zmianę nawyków nie mówię jedynie o diecie, ale o ogólnej higienie życia.
Odpowiednia ilość snu, redukcja stresorów, samorozwój, suplementacja i czas odpoczynku to nieodłączne elementy zmiany.
Mam nadzieje, że moja przemiana zainspiruje Cię i zmotywuje do pracy nad sobą. Mi to zajęło zdecydowanie za dużo czasu, bo teraz wiem, że korzyści są ogromne. Jeśli nie wiesz od czego zacząć z przyjemnością Ci pomogę osobiście lub online. Wierze, że tym razem naprawdę Ci się uda.
Sprawdź jak wygląda pierwsza wizyta Sprawdź jak wygląda plan żywieniowy Umów się na wizytę
Zapisz się do newsletter'a i skorzystaj z darmowych jadłospisów oraz materiałów, które ułatwią Ci zbudowanie zdrowych nawyków żywieniowych.